„Przekonaj się, do czego jest zdolna zrozpaczona matka...”
„Prawo matki” autorstwa Przemysława Piotrowskiego, stanowi rozpoczęcie dobrze zapowiadającego się cyklu, który podbije serca wielu polskich czytelników. Muszę się przyznać, że Piotrowski zdobył kolejnego fana - do tej pory jestem w szoku jak szybko udało mi się przebrać przez całą tę historię. Zerwałam nockę dla niecałych 400 stron i całkowicie tego nie żałuję - najnowsza powieść Piotrowskiego wciągnie Was całkowicie!
Luta Karabina, kiedyś jedna z najlepszych kobiet w siłach specjalnych, obecnie zarabia na życie, pracując na platformie wiertniczej u wybrzeży Norwegii. Samotnie wychowuje dwójkę dzieci i spędza z nimi każdą wolną chwilę.
W trakcie rodzinnego wypoczynku dochodzi do tragedii - jej córka zostaje porwana!
Czas ucieka, działania policji nie dają rezultatów, a przecieki świadczą, że dziewczynka padłą ofiarą wyjątkowo brutalnej szajki handlarzy żywym towarem. Kobieta nie ma wyjścia, bierze sprawy w swoje ręce. Rozpoczyna się dramatyczna walka o odzyskanie córki. Do śledztwa dołącza Zygmunt Szatan, twardy glina i tropiciel, który ma do wyrównania rachunki sprzed lat.
Luta - czy tego chce czy nie - też musi wrócić do swojej mrocznej przeszłości, to w niej znajduje się klucz do odzyskania ukochanej córki...
Tytuł ten bez wątpienia posiada dwa atuty: główna bohaterka oraz akcja. Jeśli chodzi o ten drugi element powiem Wam, że w „Prawie matki” nie ma czasu na nudę - cała historia zaczyna się z dużym przytupem, a niepewność trzyma nas aż do ostatniej strony. Zdradzę Wam, że końcowe rozdziały wręcz kipiały od tego elementu, a zaserwowane przez Piotrowskiego realistyczne opisy sprawiły, że czułam się jakbym oglądała dobry film akcji.
Przemysław Piotrowski w swojej najnowszej książce przedstawia czytelnikowi brudne realia, w których tematyka handlu ludzkim towarem, czy też seksualne wykorzystywanie dzieci nie jest tematem tabu - jest wręcz normalnością, co z kolei spowodowało moje przerażenie oraz obrzydzenie zarazem... Poza trudnymi tematami mamy też bardzo mocne opisy, które powodują ciarki... (Do tej pory jak pomyślę o niektórych scenach mam gęsią skórkę!)
Teraz opowiem kilka słów o naszej głównej bohaterce, którą zostawiłam dla Was na deser... Luta należy do tych kobiet, którym nie chciałabym stanąć na drodze. Powiedzieć, że jest to silna kobieta to tak jakby nie powiedzieć nic - ta postać to chodzący terminator, który jest w stanie zrobić wszystko by odnaleźć swoją zaginioną córkę. Jej osoba pokazuje nam co tak naprawdę oznacza matczyna miłość, która sprawia, że większość matek nie cofnie się przed niczym byleby ich dzieci były bezpieczne. Może i nie jestem zwolennikiem przemocy, jednak w przypadku tej bohaterki całkowicie popieram jej sposób postępowania, wręcz uważam, że niektórzy bohaterowie zasłużyli sobie na taki los...
Czy książkę polecam? Jeszcze pytacie? Piotrowski zaserwował nam rozlew krwi, kilka niewyjaśnionych spraw oraz tajemnic z przeszłości - samo powiedzcie, czy można chcieć coś więcej? Ta książką kupiła mnie już po kilku pierwszych rozdziałach. Przez trudną tematykę oraz realistyczne opisy dość szybko nie zapomnę o tym tytule. Więc jeśli zastanawiasz się co kupić osobie, która uwielbia książki, w których przez cały czas coś się dzieje oraz które przez swoją brutalność robią sieczkę z mózgu - nie zastanawiaj się dłużej i zamawiaj najnowszą książkę Przemysława Piotrowskiego!
Komentarze
Prześlij komentarz