Dzień dobry,
Dzisiaj Zaczytana Archiwistka
przychodzi do Was z recenzją książki od Ludki Skrzydlewskiej pt.
„Przeczucie”. Muszę Wam powiedzieć, że kiedy przeczytał opis tego dzieła
sadziłam, że będę miała tutaj do czynienia z gorącym romansem pomiędzy
ochroniarzem, a podopieczną, jednak się myliłam. Dostałam dość mocny
thriller, z wątkiem romansu, który miał za zadanie chwilowo dać mi
odpocząć od głównego wątku historii.
O czym jest ta książka?
Roxie,
dziennikarka śledcza, napisała jeden artykuł, którym naraziła swoje
bezpieczeństwo. Jest zmuszona opuścić rodzinne miasto i przenieść się na
jakiś czas do małego miasteczka Belleville. Jej ochroniarzem zostaje
agent FBI Wesley, który by zachować pewien profesjonalizm traktuje
kobietę bardzo ozięble. Jednak z czasem pojawia się uczucie między
bohaterami.
Należy też wspomnieć, że Roxie pomimo reguł narzuconych
przez swojego ochroniarza, zaczyna pracę w miejskiej redakcji i tym
samym trafia na pewien trop. Z czasem kobieta dowiaduje się, że spokojne
miasteczko, którym jest Belleville, nie jest tym za jakie się wydaje...
Czy Roxie wyjdzie cało z całego śledztwa? Czy jednak znowu będzie
zmuszona zmienić miejsce zamieszkania?
„Przeczucie” należy do
książek, które porwie czytelnika już od pierwszych rozdziałów i nie
puści aż do ostatniej strony. W połowie lektury akcja tak się rozwinęła,
że nie potrafiłam przestać czytać i chciałam wiedzieć coraz więcej i
więcej. Autorka w swojej książce zastawiła tyle min na czytelnika, że
ten sam przez chwilę nie będzie wiedzieć czy może ufać samemu sobie. Już
na samym początku dostajemy masę tajemniczych wątków, przez które
trudno jest odłożyć książkę chociaż na chwilę!
Jest to kolejna historia, która dzieje się w małym miasteczku, jak już mówiłam wiele razy - uwielbiam takie historie. Już od samego początku podejrzana była dla mnie dziwna otwartość lokalnej społeczności na nowo przybyłą, wiedziałam, że musi być jakiś haczyk i się nie myliłam.
Jest to pierwsza książka, w której miałam do
czynienia z wątkiem voodoo, bardzo mi się on spodobał i spowodował u
mnie gęsią skórkę.
Jeśli chodzi o bohaterów to od samego początku
nienawidziłam Gordona. Nie potrafię powiedzieć dlaczego, po prostu moja
kobieca intuicja mówiła mi, że nie można mu ufać, ale czy miała rację?
Tego musicie dowiedzieć się sami!
Bardzo - za to - do gustu przypadła
mi postać Roxanne. Jest to silna, twarda, a zarazem urocza kobieta.
Jest uzależniona od adrenaliny i szuka sensacji. Bardzo przypomina mi
bohaterkę z „Męskiego obowiązku”, jednak tutaj - na szczęście -
bohaterka nie wpadała często w tarapaty, z których została uratowana
przez przystojnego mężczyznę😅
Czy książkę polecam? „Przeczucie” to
świetna gratka dla kogoś, kto uwielbia romanse połączone z thrillerem.
Sama piszę książkę z tego gatunku i uważam, że dział takich ja ta
powinno być więcej na rynku. Jeśli ktoś nadal się waha mogę Wam
zapewnić, że znajdziecie tutaj pewną siebie bohaterkę, seksownego
bodyguarda, niebezpieczństwo i dużo akcji!
Komentarze
Prześlij komentarz