Lubicie sięgać po komedie kryminalne?
Dzisiaj
przychodzę do Was z recenzją wyjątkowej książki, którą jest....
„Mężczyzna, który zjadł orzeszki” autorstwa Marty Guzowskiej oraz Leszka
Talko. Książeczka ta stanowi pierwszy odcinek literackiego serialu
kryminalnego, którego odcinki będą pojawiać się co miesiąc - z czego
każda część będzie stanowić inną historię kryminalną. Po przeczytaniu
mogę Was zapewnić, że jak zaczniecie czytać tę lekturę przepadniecie -
historia wciąga od pierwszej strony oraz nie ma w niej czasu na nudę!
Poznajcie
Lucję (broń boże Łucję) Słotką - Home Disaster Manager, która wcale nie
jest taka słodka, kiedy w powietrzu czuć zapach zbrodni... Kobieta
zostaje wynajęta przez producenta Tadeusza Walentego w celu
zorganizowania jego sześćdziesiątych urodzin. Zorganizowanie całej
imprezy nie byłoby trudne gdyby nie fakt, że niektórzy goście wzajemnie
się nienawidzą i najlepiej byłoby gdyby podczas całej imprezy się nie
spotkali oraz jeden drobny szczegół... solenizant jest uczulony na
orzeszki. Niestety w bigosie zjedzonym przez Tadeusza znajdą się
nieszczęsne orzeszki, które spowodują jego śmierć... Kto dorzucił
nieszczęsny dodatek do potrawy? Czy Lucja odkryje sprawcę?
„Mężczyzna,
który zjadł orzeszki” jak na razie jest moim numerem jeden jeśli chodzi
o komedie kryminalne, które udało mi się przeczytać w tym roku. Mimo,
że książka ta posiada niecałe 150 stron oraz nie posiada zbyt dużych
wymiarów to sporo się w niej wydarzyło.
Może początek był
odrobinę spokojny, ale pomógł on nam w lepszym poznaniu naszej głównej
bohaterki oraz wymagań jej nowego pracodawcy, jednak kiedy w fabule
pojawił się trup... zaczęła się jazda bez trzymanki!
Jeśli chodzi o naszą Home Disaster Manager, to pokochałam tę kobietę już od pierwszej strony. Lucja nie da sobie w kasze dmuchać! Co tu dużo mówić Słotka to kobieta do tańca i do różańca - niczego się nie boi. Kocham te kobietkę!
Czy książkę polecam? „Mężczyzna, który zjadł orzeszki” to historia, który wciągnie Was całkowicie oraz nie raz spowoduje uśmiech na twarzy przez swój genialny humor. Przez całą przygodę miałam wrażenie jakbym oglądała dobry serial, na którego kontynuację czekam z wielką niecierpliwością. Wątek kryminalny został świetnie przemyślany - nie domyśliłam się kto był mordercą. Kolejnym argumentem, który powinien przekonać Was od sięgnięcia po tę pozycję to jej wymiary - książeczka nie jest gruba i zmieści się do każdej torebki oraz plecaka! Jestem bardzo ciekawa kolejnych przygód, którym czoła będzie musiała stawić nasza Lucja... Czy tylko mi kobieta na okładce przypomina Panią Agnieszkę Dygant?
Miłego dnia💞
Komentarze
Prześlij komentarz