Aline
wraca do nas po raz kolejny - odważniejsza i silniejsza niż
kiedykolwiek! „Królowa Dzikusów” autorstwa niejakiej Joanny Lampki,
stanowi już trzeci tom serii „Mistrz Gry”. Po raz pierwszy nie wiem jak
napisać jakąkolwiek recenzję - po prostu zabrakło mi słów. Jestem
zaskoczona postępem autorki, która popchnęła swój warsztat pisarki na
kolejny, wyższy poziom. Bardzo mnie cieszy, że mogłam zobaczyć jak
pisarka dojrzewała podczas całej tej serii, a z drugiej strony jestem
bardzo smutna, ponieważ nie ma już kolejnego, nowego tomu :(
Jeśli
miałabym wybrać najlepszy tom z całej tej serii, bez wątpienia
wybrałabym „Królowę Dzikusów”. Część ta nie pobiła swoich poprzedniczek o
głowę, samą treścią, ale i przykuwającą wzrok okładką. Jeśli mam być
szczera to głównie dla niej zgłosiłam się do recenzji tej serii. Podoba
mi się nie tylko jej kolorystyka, ale i sposób przedstawienia bohaterki -
no nie mogę się na nią napatrzeć.
Jak już wspomniałam, warsztat
autorki dojrzał, dlatego też nie zdziwiła mnie zawiłość fabuły. Pani
Joanna zarzuciła sobie duża poprzeczkę i dała radę ją udźwignąć, za co
należy ją tylko chwalić. W książce tej sporo się dzieje - akcja porywa
już od pierwszej strony i nie opuści Was aż do ostatniego rozdziału, w
którym sporo się dzieje. (Do tej pory nie potrafię przeboleć zakończenia
tej powieści - pilnie potrzebuję kontynuacji losów Aline.)
Lampka
wykonała kawał dobrej roboty jeśli chodzi o kreację bohaterów - dzięki
zagłębieniu się w psychikę głównej bohaterki mogłam lepiej ją poznać i
zrozumieć jej tok rozumowania. Pani Joanna wykreowała silne i odważne
bohaterki, które pozazdrości jej nie jeden autor - według mnie takich
walecznych kobiet powinno być więcej na rynku wydawniczym.
Do gustu przypadły mi również liczne opisy świata, w którym działa się fabuła. Opisy były tak rozbudowane, że po zamknięciu oczu nie miałam problemu z wyobrażeniem sobie miejsca, w którym aktualnie przebywają nasi bohaterowie.
Co tu dużo mówić - autorka wie jak zaciekawić
czytelnika, dlatego też zdobyła moje uznanie! Przez starcie byłych
kochanków, pisarka udowodniła jak krucha jest granica pomiędzy miłością,
a nienawiścią. Niestety jest jedna rzecz do której się przyczepię -
postać Alexandra, niektórzy z Was może polubili tego małego brzdąca,
jednak jak dla mnie był on ociupinkę zbyt irytujący...
Czy książkę
polecam? Pomimo, że ten tom możecie przeczytać bez znajomości
wcześniejszych część, to jednak radzę Wam zapoznać się z całą serią.
Mogę Wam obiecać, że się nie zawiedziecie, „Mistrz Gry” to świetne
połączenie fantastyki, romansu oraz sensacji, dla której nie jeden/na z
Was straci głowę.
A mi nie pozostaje nic innego jak czekać na kolejny, czwarty tom, który mam nadzieję jednak powstanie.
Kto z Was czytał? Jak wrażenia? A kto dopiero zamierza? 🤓
Miłego dnia💞
Komentarze
Prześlij komentarz