„Zrozumiał, jak bardzo mu na niej zależy, dopiero wtedy, gdy poczuł, że może ją stracić..."
Dzisiaj
Zaczytana Archiwistka przychodzi do Was z recenzją najnowszej powieści
od Pani Angeliki Łabudy, czyli „Miłość ponad prawem”. Miałam lekkie
obawy, czy sięgać po tę powieść, ponieważ:
1)Nie znałam twórczości tej autorki,
2)Bałam się powielonego schematu romansu biurowego, którego na rynku wydawniczym jest dość sporo.
Jednak
po przeczytaniu mogę stwierdzić, że nie żałuję zgłoszenia się do
recenzji tej lektury. Bardzo mnie cieszy, że „Miłość ponad prawem”
powiewa świeżością na tle innych książek z gatunku romans. Mimo, że
głównym tematem powieści jest romans biurowy pomiędzy dwójką głównych
bohaterów, to znajdziemy tutaj wątek tajemnic, zdrady, śmierci, czy
chorej rywalizacji braci... „Miłość ponad prawem” to pierwszy tom serii,
w której nie zbraknie namiętności oraz zwrotów akcji!
O Liamie
Wilsonie jego własny ojciec mówi, że to nadęty buc. W dodatku ma rację.
Liam, dyrektor, a już wkrótce prezes rodzinnej firmy prawniczej, kocha
władzę, luksus, drogie alkohole i piękne kobiety, a najbardziej kocha
samego siebie. W podwładnych budzi tyle samo strachu, ile podziwu.
Podziwia go również Maribel, asystentka, która pracuje dla niego od
niemal dziesięciu lat i na której Liam zawsze może polegać. Dziewczyna
zna go być może lepiej niż on sam, dostrzega wszystkie jego wady, ale
musi też przyznać, że jest diabelnie pociągającym facetem… A przy tym
szefem, który nigdy nie przekracza granic służbowej znajomości. Dopiero
kiedy Maribel oznajmia, że chce odejść, a na horyzoncie pojawia się
Lucas, młodszy brat Liama, przystojny i wyraźnie zainteresowany piękną
asystentką, dyrektor Wilson zaczyna rozumieć, jak ważna jest dla niego
ta kobieta. Nie tylko jako profesjonalna pomoc biurowa… Jak się zakończy
rywalizacja braci i czy któryś z nich zdobędzie serce Maribel?
1)Ilością akcji - mimo, że powieść ta zawiera niecałe dwieście stron, to sporo się w niej działo - zwłaszcza w jej drugiej połowie, która najbardziej przypadła mi do gustu. Może początek nie był zbytnio - jak dla mnie - zachęcający, jednak po przeczytaniu kilku kolejnych rozdziałów, nie mogłam oderwać się od czytania - autorka wie jak budować napięcie!
2)Ilością scen erotycznych - jak wiecie nie przepadam za zbyt odważnymi, czy nieapetycznymi opisami, jednak pisarka zafundowała mi tutaj coś o wiele lepszego! Mimo, że „Miłość ponad prawem” zawiera nutkę erotyzmu, to scen intymnych mamy tutaj bardzo mało, co mnie bardzo cieszy.
Jeśli chodzi o bohaterów, to wspólny język złapałam z Maribel (tak swoją drogą, bardzo piękne imię, co nie?). Podczas czytania znalazłam w niej cząstkę siebie, co sprawiło, że zaczęłam darzyć ją sympatią. Podziwiam ją za jej pracowitość oraz pełne zorganizowanie, czy profesjonalizm. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko pozazdrościć Liamowi takiej asystentki!
I na koniec kilka słów o zakończeniu... Pani Angeliko, tak się nie robi! Proszę szybko pisać kolejną część! Do tej pory nie potrafię wyjść z szoku, który przeżyłam kiedy przeczytałam ostatnie strony przedostatniego rozdziału... Pisarka wie jak pobudzić ciekawość czytelnika. Zaraz po przeczytaniu podziękowań, otrzymałam malutki prezent, w postaci zapowiedzi drugiej części, na którą czekam z wielką niecierpliwością :)
Dla tych co jeszcze nie czytali tej powieści mam małą przestrogę: Jak zaczniecie czytać to przepadniecie zupełnie!
Kto z Was czytał? Jak wrażenia? A kto dopiero zamierza? 🤓
Miłego dnia 💕
Komentarze
Prześlij komentarz