Dzień dobry,
Dzisiaj
przychodzę do Was z recenzją kolejnego kryminału od Wydawnictwa
Oficynka, czyli „Wyszedł z domu i nie wrócił”, autorstwa Iwony Mejzy.
Ostatnio chwaliłam się Wam, że trafiam na same dobre kryminały, czy
thrillery, jednak do tej powieści mam dość mieszane uczucia. Liczyłam na
mroczny kryminał, jednak to co dostałam - według mnie - można zaliczyć
do obyczajówki z nutką wątku sensacyjnego. Do sięgnięcia po tę książkę
zachęciła mnie kolorystyka okładki. Jest ona strasznie ładna, spodobał
mi się odcień fioletu, który został w niej użyty. Niestety pomimo
pięknego opakowania, wnętrze pozostawia wiele do życzenia - to
oczywiście nie znaczy, że nie posiada żadnych zalet, ale o tym za
chwilkę.
Grupa policjantów z urokliwego Oświęcimia, przyjmuje sprawę dziwnego znaleziska na pobliskim cmentarzu. Podczas renowacji grobu, w jednej z trumien zostają odnalezione ciała dwóch trupów... Może nie byłoby to tak dziwne, gdyby nie fakt, że grób ten powinien być pusty. Policjanci rozpoczynają śledztwo, które niestety nie należy do najprostszych - szybko wychodzi na jaw, że sprawa ta powiązana jest z wydarzeniami sprzed dwudziestu lat. Co tak naprawdę się wydarzyło? Skąd wzięły się tajemnicze trupy?
Na początku muszę wspomnieć, że jestem zmuszona przeczytać raz jeszcze „Wyszedł z domu i nie wrócił”. Autorka stworzyła tak realistyczne opisy Oświęcimia, że chętnie podczas czytania, przeszłabym się po tle całej sprawy, by móc lepiej wczuć się w klimat książki. Pani Iwona zrobiła kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o tę kwestię, ponieważ wszystko zostało opisane z najdrobniejszymi szczegółami.
Grupa policjantów z urokliwego Oświęcimia, przyjmuje sprawę dziwnego znaleziska na pobliskim cmentarzu. Podczas renowacji grobu, w jednej z trumien zostają odnalezione ciała dwóch trupów... Może nie byłoby to tak dziwne, gdyby nie fakt, że grób ten powinien być pusty. Policjanci rozpoczynają śledztwo, które niestety nie należy do najprostszych - szybko wychodzi na jaw, że sprawa ta powiązana jest z wydarzeniami sprzed dwudziestu lat. Co tak naprawdę się wydarzyło? Skąd wzięły się tajemnicze trupy?
Na początku muszę wspomnieć, że jestem zmuszona przeczytać raz jeszcze „Wyszedł z domu i nie wrócił”. Autorka stworzyła tak realistyczne opisy Oświęcimia, że chętnie podczas czytania, przeszłabym się po tle całej sprawy, by móc lepiej wczuć się w klimat książki. Pani Iwona zrobiła kawał dobrej roboty, jeśli chodzi o tę kwestię, ponieważ wszystko zostało opisane z najdrobniejszymi szczegółami.
Niestety
po raz kolejny miałam problem z wczuciem się w fabułę. Na początku
strasznie się męczyłam - miałam wrażenie, że fabuła strasznie się
ciągnie, dopiero później akcja nabiera rozpędu. Co tu dużo mówić, ta
lektura potrzebuje czasu, więc nie zniechęcajcie się zbyt nijakim
początkiem, ponieważ czym więcej rozdziałów przeczytacie, tym trudniej
będzie Wam się od książki oderwać.
Jeśli chodzi o styl pisania autorki, to on również sprawił mi pewnego rodzaju kłopot. Był on po prostu inny od tych, do których przywykłam sięgać. Na koniec kilka słów o wątku kryminalnym - na plus zasługuje fakt, że pisarka zarzuca - stopniowo - czytelnika nowymi faktami, dzięki czemu on sam może zostać detektywem i towarzyszyć głównym bohaterom, podczas rozwiązywania całej sprawy. Mimo mojej dedukcji zakończenie lekko mnie zaskoczyło, jak i również znużyło - przepraszam za spojler -nie spodobał mi się fakt, że nam sam koniec winni wyszli z ukrycia i sami przyznali się do winy. Szczerze liczyłam na coś więcej, na większy zwrot akcji....
Czy polecam „Wyszedł z domu i nie wrócił”? Jeśli są wśród nas osoby, które chcą zacząć swoją przygodę z kryminałem, to mam coś dla Was. Dla bardziej wymagających czytelników jest to zbyt powolna historia. Owszem, przy samym końcu możecie mieć ciarki na plecach, jednak nie mogę Wam obiecać dużego zwrotu akcji, który większość z nas uwielbia. Książka Iwony Mejzy jest lekką powieścią, którą polecam na długie, leniwe wieczory.
Miłego dnia💕
Komentarze
Prześlij komentarz