Dzień dobry,
Dzisiaj
kilka słów na temat jednego Pana, o którym dawno nie było nic słychać
na moim profilu. Mowa tutaj o Marcelu Mossie. Tym razem na celownik
wzięłam pierwszą część serii kryminalnej ECHO, czyli „Utraceni”. Co to
była za przygoda... Mimo, że początek jakoś mocno mnie nie porwał, to
czułam , że autor znowu mnie czymś zaskoczy. Lektura ta była inna od
pozostałych dzieł pisarza. Przeczytałam tutaj kilka informacji na temat
podduszania, narkomanii, czy procesie odczłowieczania - ten ostatni dość
mocno mnie poruszył. W tej książce Pan Marcel wziął za cel temat
zaginięć ludzi - bardzo ciekawe okazały się statystyki dotyczące osób
porwanych pomiędzy niektórymi rozdziałami, co urozmaiciło mi czytanie.
O
czym jest ta książka? Opowiada ona o losach Sandy oraz Ignacego, którzy
w przeszłości stracili kogoś bliskiego i pomimo upływu czasu nadal chcą
poznać prawdę o ich zaginięciu. Oboje prowadzą Agencję Poszukiwań Osób
Zaginionych „ECHO”. Pewnego dnia na ich biurko trafia sprawa zaginięcia
syna kontrowersyjnego polityka. Bohaterowie podejmują się tego wyzwania,
jednak z czasem okazuje się, że zaginięcie Ziemowita może mieć związek z
zamordowaniem ojca oraz porwaniem siostry Sandry... To nie jedyny
problem czekający na naszych śledczych, sprawę komplikuje fakt, że
zleceniodawca zostaje pewnego dnia zamordowany. Co przydarzyło się
Ziemowitowi? Czy mężczyzna żyje? Jaki związek z tym wszystkim ma Sandra i
jej rodzina?
Po przeczytaniu opisu tej książki liczyła na
„lekkość” w twórczości autora, jednak dostałam coś zupełnie innego. Czy
mi to przeszkadza? Oczywiście, ze nie! Po raz kolejny przepadłam podczas
czytania dzieła tego pana. I to nie tylko za sprawą gnającej jak
rollercoaster akcji, ale i tematów poruszonych przez twórcę.
Najbardziej
jednak zaciekawiła mnie przeszłość Ziemowita i jego staczanie się na
samo dno. Szczerze miałam go za mądrego faceta, jednak pod wpływem
dziewczyny sięgnął po narkotyki i się uzależnił. Po czasie nie potrafił
nawet rozróżnić co jest prawdą, a co fikcją i po zażyciu dragów
pokazywał swoje drugie oblicze, które mnie przerażało!
„Utraceni” cechuje się dużą brutalnością oraz wulgarnością, kiedyś by mi to przeszkadzało, jednak po przeczytaniu takiej ilości książek, potrafiłam delektować się czytaniem tak mocnych opisów zamiast skręcać się z obrzydzenia.
Chyba nie muszę Wam mówić, że z niecierpliwością czekam
na kolejny tom tej serii! Z każdą kolejną książką Pana Marcela, widzę,
że autor daje sobie coraz większą poprzeczkę, co bardzo mnie cieszy,
ponieważ, chyba tylko jedna - jak na razie - książka średnio mi się
podobała.
Na koniec chcę tylko Was przestrzec przez braniem
narkotyków - uwierzcie mi nie warto. Ja już od dwóch lat walczę z moim
nałogiem, którym jest twórczość Mossa i widzicie jak skończyła... A
pamiętam, że zaczęło się od wizyty w Empiku w Toruniu i chłopak pokazał
mi okładkę oraz opis „Nie odpisuj”...
Kto z Was czytał? Jak wrażenia? A kto dopiero zamierza? Zapraszam do komentowania🤓
Miłego dnia💞
Komentarze
Prześlij komentarz