Hejka,
Dzisiaj
kilka słów na temat nowej książki od Celine Mahadeo pt. „Fatalne
związki”. Cóż mogę rzecz na temat tej pozycji... Moja przygoda z nią
nie była jakoś specjalnie udana, nie wiem czy jest to pierwsza powieść
tej pisarki, ale popełnia ona podobne błędy, jak ja kiedy zaczynałam
swoją przygodę z pisaniem... Napis na okładce, który brzmi, że tę
historię przeczytało ponad 33 miliony czytelników oraz opis wydawczyni
zapowiadał porywającą książkę, jednak dostałam coś zupełnie innego.
O
czym opowiada „Fatalne związki”? Jak dla mnie pojawił się tutaj dobrze
już mi znany schemat romansów - bezbronna kobieta szuka ratunku i ratuje
ją mężczyzna, bad boy. Ale żeby nie być gołosłownym powiem coś więcej
na temat głównego wątku. Juliette Greene rozpoczyna staż w hotelu,
którego właścicielem jest Adrian. W ręce kobiety przez przypadek
trafiają dokumenty, które nie mogą ujrzeć światła dziennego. Kiedy
Juliette rozumie co tak naprawdę zobaczyła, wokół jej osoby zaczynają
dziać się niebezpieczne wydarzenia, z których ratuje ją Adrian
Vandermir. Przez niego kobieta zostaje wplatana w niebezpieczną grę
bardziej niż przypuszczała. Juliette nie chce mieć z nim nic wspólnego,
jednak po czasie zaczyna coś do niego czuć. Jakie sekrety ujrzą światło
dzienne? Czy Adrian oraz Juliette wyjdą z tej sytuacji cało?
Muszę
Wam powiedzieć, że książka ta - jak dla mnie - stanowi lekkie
połączenie 365 dni z 50 twarzami Grey’a... Nie wiem dlaczego, ale od
samego początku nie potrafiłam się wgryźć w fabułę tej książki. Nie
jestem dużą fanką romansów, ale relacja pomiędzy Juliette i Adrianem
były zbyt płytka. Lubię
czytać książki, w których mogę poczuć uczucia bohaterów, a tutaj było
tego za mało. Szczerze, czytałam tę książkę nie z przyjemności, a
obowiązku. Też trochę nie potrafiłam pojąć czy bohaterowie znali się
przed ich pierwszym oficjalnym spotkaniem, czy też nie. Początek ich
relacji był dla mnie zbyt wyimaginowany.
Czytając dało się wyczuć, że autorka ma sporo pomysłów na zwroty akcji, które mogą się pojawić w tej historii. Jednak wykonanie było kiepskie. Ja na jej miejscu podzieliłabym to na minimum dwie książki, bo wtedy czytelnik, podczas czytania, nie miałby mętliku w głowie i nie zastanawiał się co tak właściwie się wydarzyło. Dla innych spora ilość akcji może być zaletą, dla mnie niestety jest to duża wada, ponieważ książki czytam żeby odpocząć, a nie żeby dodatkowo zaprzątać swój umysł innymi problemami. Ta pozycja przypomina mi jedną z dzieł od Kathryn Croft, w której ewidentnie było widać, że autorka zamiast przemyśleć co chce napisać, wpakowywała w historię wszystko co jej przyszło do głowy. Mimo, że przeczytałam tę książkę od deski do deski, nadal nie wiem kim są niektóre osoby i przez pewien czas nie wiedziałam jak ja sama się nazywam...
Jak dla mnie autorka musi jeszcze trochę popracować nad
swoim stylem, to głównie też przez niego czytelnik męczy się podczas
czytania tej książki. Chyba to właśnie jej pióro nie pozwalało mi
cieszyć się historią głównych bohaterów oraz nie potrafiłam z żadnym z
nich się zżyć.
Czy książkę polecam? Jeśli chcecie odpocząć po ciężkim
dniu w pracy/uczelni/szkole zdecydowanie odradzam, ponieważ podczas
czytania będziecie się strasznie męczyć. Nawet nie wiecie jak jest mi
smutno, że nie potrafiłam napisać żadnego dobrego zdania na temat tej
książki, ale po prostu się nie da.
Kto z Was czytał? Jak wrażenia? Może Wam się podobała? A kto dopiero zamierza? Zapraszam do komentowania🤓
Miłego dnia💞
Komentarze
Prześlij komentarz