Cyryl Sone, autor o wyjątkowej zdolności łączenia prawniczego realizmu z gęstą, niemal duszną atmosferą grozy, zamyka swoją mroczną trylogię Prawa Dunli w stylu, który nie pozwala oderwać się od lektury. „Tańczmy, ciemność płonie” to kryminał przesycony mrokiem – nie tylko tym dosłownym, ale też tym ukrytym w ludzkiej naturze, w lokalnej społeczności i w tajemnicach, które powinny były nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
Dunla to miasteczko, które zna własne grzechy, ale nie zamierza ich rozliczać. Gdy młoda prostytutka ginie w samobójczych okolicznościach, nikt nie chce drążyć tematu. Jednak kolejne zwłoki wymuszają pytania, które przestają być wygodne. Organy ścigania stają przed dylematem: podążać za prawdą czy nadal chronić system, który przez lata żył w symbiozie z milczeniem?
Sone z chirurgiczną precyzją odsłania przed czytelnikiem zarówno mechanizmy małomiasteczkowej hipokryzji, jak i najciemniejsze zakamarki ludzkiej psychiki. Wprowadzenie motywu neopogańskiej sekty, czczącej Rogate Bóstwo, nadaje fabule niepokojącego, niemal metafizycznego wydźwięku. Czy za zbrodniami naprawdę stoi człowiek, czy może to siła, której nie da się osądzić w ludzkim sądzie?
Narracja prowadzona jest z napięciem godnym najlepszych thrillerów psychologicznych – Sone z wprawą buduje napięcie, myli tropy i wodzi czytelnika za nos, aż do mocnego, a przy tym niejednoznacznego finału. Jako zawodowy prokurator, autor nie tylko zna realia pracy organów ścigania, ale też świetnie je literacko wykorzystuje, unikając klisz i powierzchownych uproszczeń.
„Tańczmy, ciemność płonie” to brutalna, ale i hipnotyzująca opowieść o prawdzie, której nikt nie chce znać, i o ciemności, która potrafi zapłonąć w najcichszych miejscach. Mistrzowskie zakończenie mrocznego cyklu, które zostawia czytelnika z pytaniami, ale bez złudzeń.
Komentarze
Prześlij komentarz