Przejdź do głównej zawartości

"Warstwy podskórne" Marcin Silwanow


 „Stare grzechy lubią odzywać się nieproszone...”

„Warstwy podskórne” autorstwa Marcina Silwanow, stanowi dobry polski kryminał, w którym autor nie serwuje nam (w dialogach bohaterów) co trzecie słowo przekleństw, które tylko odstraszają nas od lektury. Nie wiem czy wiecie, ale jest to podobno debiut tego pana i muszę przyznać, że oceniam go bardzo pozytywnie - w trakcie lektury napotkałam kilka minusów, jednak jak na debiut Silwanow poradził sobie całkiem dobrze.

Prywatny detektyw Piotr Rajski jest nieco znudzony swoją pracą. Zamiast jak w amerykańskich filmach śledzić prawdziwych kryminalistów, zajmuje się tropieniem niewiernych małżonków. Kolejne zlecenie, które otrzymuje od znanego białostockiego biznesmena, zdaje się nie przynosić nic nowego. Co prawda będzie wymagało od Rajskiego przejrzenia zakurzonych archiwów i odświeżenia kilku znajomości, ale czy szukanie dawnego właściciela działki, na której postawiono galerię handlową, może wzbudzić w nieco zobojętniałym detektywie upragnione emocje?
Wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia jego biuro odwiedza tajemnicza i bardzo atrakcyjna klientka, która pragnie poznać przeszłość narzeczonego. Ale chyba nie tylko…
Te dwie sprawy długo nie pozwolą Rajskiemu spać spokojnie…

Może i „Warstwy podskórne” nie należy do mrocznych oraz brutalnych kryminałów, do których zdążyłam przywyknąć, to doceniam pomysłowość autora za samą intrygę. Pomimo, że zakończenie (przez swoją otwartość) spowodowało u mnie lekki niedosyt, będę wyczekiwać kolejnej części, ponieważ jestem ciekawa co takiego spotka naszego detektywa - Piotra Rajskiego.

Przyznam się, że pierwsza połowa tego tytułu bardzo szybko mnie pochłonęła - spodobała mi się ta aura tajemniczości, która zapanowała w fabule w momencie śmierci jednego bohatera. Jeśli chodzi o akcję to była ona bardzo dobrze rozplanowana w pierwszych kilkunastu rozdziałach, niestety później coś się popsuło i fabuła - według mnie - stała się zbyt monotonna, wręcz miałam wrażenie, że czas spędzony z tym tytułem zaczął mi się niemiłosiernie dłużyć. Nie jestem pewna czy przyczyną tego zjawiska nie było zbyt wiele zbędnych, powtarzających się opisów. Owszem były tutaj opisy, które były potrzebne, jednak kilka z nich - na miejscu autora - chętnie bym usunęła by nadać większy dynamizm całej fabule.

Jeśli chodzi o te „dobre” opisy to są nimi przede wszystkim charakterystyki miejsca oraz emocji, czy gestów poszczególnych bohaterów. W trakcie lektury wręcz żałowałam, że nie przebywam w Białymstoku. Charakterystyka niektórych miejsc była na tyle dobra, że bez problemu mogłam zamknąć oczy i wyobrazić sobie gdzie aktualnie znajduje się główny bohater. Natomiast jeśli chodzi o gesty , czy uczucia bohaterów... zdaję sobie sprawę, że dla większości z Was jest to nieznaczący element, jednak w przypadku tego tytuły ten detal sprawił, że „Warstwy podskórne” ma w sobie to coś i szybko tej przygody nie zapomnę.

„Warstwy podskórne” porusza również dość ważną dla mnie kwestię, którą jest budynek archiwum oraz pracy archiwisty. Jako Zaczytana Archiwistka nie mogłam przemilczeć tego tematu. Jestem bardzo wdzięczna autorowi za to, że nie powielił on pewnych schematów i pokazał jak trudnym i czasami żmudnym zajęciem jest praca w archiwum. Nie jeden raz w moim krótkim życiu usłyszałam, że w archiwum głównie pracownicy siedzą i pachną. Jeśli nadal tak uważasz - sięgnij po ten tytuł, zobaczysz jak to wygląda naprawdę. Bardzo się cieszę, że Silwanow pokazał również jakim trudnościom zmuszeni są stawać czoła archiwiści, jak i użytkownicy akt. Kolejnym elementem, którym zapulsował sobie u mnie ten pisarz jest sposób przedstawienia osoby archiwisty - nie mamy naburmuszonej postaci, która ma o wszystko pretensje, a osobę przyjazną oraz chętną do niesienia pomocy.

Czy książkę polecam? „Warstwy podskórne” jest idealną pozycją dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z kryminałami, bądź też uwielbiają sięgać po książki, w których akcja nie pędzi na łeb na szyję.  Może i nie jest to powieść pełna mrocznego klimatu, do którego zdążyłam już przywyknąć jeśli chodzi o ten gatunek książek, to jednak miło będę wspominać moją przygodę z tą lekturą. Pomimo kilku wad jestem pewna, że pan Marcin jeszcze nie raz zaskoczy swoich czytelników, dlatego też z niecierpliwością wyczekuję zapowiedzi jego kolejnej książki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Choose Cthulhu 12: Cień spoza czasu

  „C ień spoza czasu ” autorstwa Giny Valris  to już 1 2  tom serii gier paragrafowych Choose Cthulhu, którą po prostu uwielbiam! Chyba nie muszę mówić, że cała kolekcja bardzo dobrze prezentuje się na mojej półce, prawda? Cały cykl został bardzo pięknie wydany - sam pomysł, by każda z tych części przypominała zniszczony dziennik, była strzałem w dziesiątkę... Zanim jednak przybliżę Wam „fabułę” historii, w której czeka na Was wiele trudnych decyzji, przypomnę: czym są gry paragrafowe. To taki rodzaj książki, w której czytelnik sam decyduje, jaki następny ruch wykona jego bohater - na końcu prawie każdej strony będzie czekać na Was wybór dwóch lub trzech opcji, które poprowadzą Was do kolejnego paragrafu... Powtarzacie ten „ruch” aż do momentu, w którym Wasze opowiadanie kończy się napisem „koniec”. Nic skomplikowanego, prawda? Jeszcze wczoraj byłeś Nathanielem Wingate Peasleyem, profesorem ekonomii politycznej na Uniwersytecie Miskatonic. Nagły atak amnezji zabrał ci pięć lat życia. K

"Demony przeszłości. Tom II" Monika Czugała

  „Tam, gdzie króluje miłość, wszystko inne przestaje mieć znaczenie...” "Demony przeszłości" to drugi tom dylogii Moniki Czugały, który kontynuuje dramatyczną i pełną napięcia historię Aymary. Główna bohaterka ponownie staje przed życiowym wyzwaniem, które tym razem jest jeszcze bardziej przerażające i skomplikowane. Gdy Aymara zaczyna wierzyć, że jej życie w końcu się ułoży, na horyzoncie pojawia się Teo – młodszy brat Morte, jeszcze bardziej bezwzględny i okrutny niż jego brat. Teo, zdeterminowany, by wykorzystać Aymarę w swojej chorej grze, nie spodziewa się jednak, że jego plany legną w gruzach. Zamiast triumfu, konfrontacja z Juanem Manuelem kończy się fiaskiem, a w rezydencji pojawia się tajemniczy gość, który może zagrozić wszystkim. .. Aymara staje przed trudnym wyborem: po której stronie stanąć? Sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdy dowiadujemy się, że nosi ona pod sercem dziecko, które ma odegrać kluczową rolę w przyszłości rodu. Ta informacja może

"Kamienne figurki" Lloyd Devereux Richards

  "Kamienne figurki" to thriller, który od pierwszych stron przyciąga uwagę nie tylko swoją intrygującą fabułą, ale także wyjątkowym wydaniem. Piękna, tajemnicza okładka oraz barwione brzegi książki ozdobione plątaniną gałęzi drzew idealnie oddają klimat opowieści, jak i skomplikowaną naturę fabuły. Lloyd Devereux Richards stworzył dzieło, które wciąga w swoje szpony od pierwszych stron i nie puszcza aż do końca. W gęsto zalesionych wąwozach południowej Indiany odnajdywane są zwłoki młodych kobiet. Każdej ofierze towarzyszy kamienna figurka, wyrzeźbiona na wzór magicznych posążków rdzennych plemion Papui-Nowej Gwinei. Dochodzenie prowadzi agentka Christine Prusik, główny antropolog sądowy w biurze FBI z Chicago. Dziesięć lat wcześniej badała podobne artefakty podczas prac terenowych w Nowej Gwinei. Teraz musi ustalić, czy sprawy są ze sobą powiązane, czy też mają do czynienia z koszmarnymi fantazjami zwyrodnialca. "Kamienne figurki" wyróżniają się na tle innych thri