„Przeżyj ze mną moją śmierć...”
„I zbaw mnie ode złego” autorstwa Aleksandry Jonasz, to już druga część kryminalnej trylogii zapoczątkowanej przez „Obudź mnie zanim umrę”. Powiem Wam, że autorka doskonale wie jak rozpieścić swojego czytelnika - ten tom jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego!
W Chicago dochodzi do kolejnych brutalnych morderstw, a zabójca wciąż przebywa na wolności. Mijają kolejne miesiące, śledztwo stoi w miejscu, pytania pozostają bez odpowiedzi. Tymczasem niepokojąco realistyczne wizje niemal doprowadzają do obłędu młodą detektyw, Rosalie Evans. Czy to możliwe, że właśnie w nich kryje się klucz do wytropienia zwyrodnialca? Wkrótce sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej: znika dyrektor liceum, w którym uczyła się zamordowana nastolatka, a na policję zgłasza się nieoczekiwany świadek. Czasu jest coraz mniej, a Rosalie wie, że lada chwila będzie musiała zmierzyć się z prześladującymi ją demonami…
Ten tom zdecydowanie bardziej zadziałał na moją wyobraźnię. Opisy wizji, czy też ataków paniki naszej głównej bohaterki wpłynęły na moją psychikę - w czasie czytania tego tytułu nie wiem czemu miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi, a dodatkowo przed pójściem spać musiałam upewnić się, czy drzwi od mieszkania aby na pewno są zamknięte... Dlatego nie radzę Wam popełniać mojego błędu - po ten tytuł sięgnijcie kiedy za oknem jest jeszcze widno, inaczej przygotujcie się na kilka godzin pełnych grozy i gęsiej skórki.
Muszę pochwalić Aleksandrę za oryginalną fabułę - jak wiemy, współcześnie rynek kryminałów, czy thrillerów jest dość mocno popularny, dlatego też nowym autor dość trudno jest zaskoczyć czymś nowym swojego czytelnika. Na szczęście Jonasz przygotowała dla nas bardzo zawiłą historię, która trzymała mnie w napięciu od pierwszej aż do ostatniej strony.
Kolejnym plusem tej pozycji jest zabawa w kota i myszkę - no sami powiedzcie nie lubicie kiedy autor się z Wami droczy i co jakiś czas podrzuca mylne tropy? Pisząc recenzję poprzedniej książki bardzo nad tym elementem ubolewałam, jednak w „I zbaw mnie ode złego” go dostała, za co chcę podziękować Jonasz.
W tej częściej również mamy możliwość poznać jeszcze bliżej głównych bohaterów. Bardzo się cieszę, że autorka zaserwowała nam postacie z przeszłością oraz pełne wad - w moim przypadku ten zabieg sprawia, że łatwiej jest mi polubić takich bohaterów, ponieważ nie zazdroszczę im ich idealnego życia, a zamiast tego czuję jak wiele nas łączy.
Niestety autorka po raz kolejny zostawiła mnie z typem zakończenia, którego nie znoszę - w głowie mam więcej pytań niż odpowiedzi... Na szczęście pod ręką mam trzeci, a zarazem finałowy tom tej trylogii. Z tego co widzę kolejna część jest zdecydowanie chudsza od swojej poprzedniczki, dlatego niedługo możecie spodziewać się kolejnej recenzji.
Czy książkę polecam? „I zbaw mnie ode złego” to bardzo dobra kontynuacja, w której mamy więcej mroku oraz trupów. Jonasz przygotowała dla nas bardzo pomysłowy moty wizji sennych, który zadziała na Waszą wyobraźnię oraz sprawi ciarki na plecach.
Komentarze
Prześlij komentarz