Dzień dobry,
Dzisiaj kilka słów na temat Marcela
Mossa i jego najnowszej powieści - „Zaginieni”, która stanowi drugi tom
serii kryminalnej „ECHO”. Cóż mogę powiedzieć, długo czekałam na kontynuację tej serii, ale w końcu jest i dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Filia mogłam przeczytać ją jeszcze przed premierą!
Po zapoznaniu się z tą historią jestem pewna dwóch rzeczy:
1)Nie
potrafię zdecydować, która z obu części jest tą najlepszą. Obie
świetnie ze sobą współgrają i każda z nich zdobyła moje serce inną
cechą,
2)Marcel Moss, pomimo dużego tempa jaki sobie narzucił, nadal
potrafi przyciągnąć uwagę czytelnika oraz jego historie nie tracą
oryginalności, czym przykuł moją uwagę kiedy sięgnęłam po jedne z jego
pierwszych dzieł.
Nim napiszę o moich spostrzeżeniach, czas na przybliżenie fabuły:
Dobrze
znani nam z poprzedniej części: Igi oraz Sandra przejmują sprawę Jacka
Kaftana, który uważa, że niesłusznie został oskarżony o morderstwo. Otóż
w 2007 roku pewna para - Rafał oraz Gabriela, postanowili wyjechać na
romantyczny weekend nad jezioro. Ich sielanka nie trwa długo, ponieważ
niedaleko nich swoje namioty rozbiła paczka Jacka, która lubiła gnębić
chłopaka, m.in., przez to, że ojciec młodzieńca okazał się gejem.
Pewnej
nocy Rafał, znikając za potrzebą, zostawia Gabrielę w namiocie samą,
która chwile później zostaje zgwałcona przez Jacka. Dziewczyna nie
potrafi pozbierać się po tym wydarzeniu i po chwili zdaje sobie sprawę,
że w pobliżu nie ma jej chłopaka... Jak można się domyślić kozłem
ofiarnym, (bądź też słusznie oskarżonym), zostaje Jacek. Jednak
mężczyzna po odsiedzeniu wyroku pragnie sprawiedliwości i jest święcie
przekonany, że Rafał żyje i gdzieś się ukrywa.... Co takiego wydarzyło
się tej feralnej nocy? Czy Rafał jednak żyje i mści się na Jacku za jego
poprzednie przewinienia? Kto tak naprawdę rozdaje karty?
Nim
napiszę o moich odczuciach, muszę Was przestrzec: „Zaginieni” wymaga
znajomości poprzedniej części serii, czyli „Utraconych”, a to dlatego,
że znajdziemy tutaj bohaterów oraz wątki z poprzedniego tomu! A jakich
bohaterów tutaj spotkamy? (Oprócz oczywiście Sandry i Igiego), tego
musicie dowiedzieć się sami...
Pan Marcel po raz kolejny udowodnił, że jest jednym z czołowych pisarzy tego gatunku. Z każdą kolejną historią widać jak się rozwija, co mnie - jako czytelnika, bardzo cieszy. Po raz kolejny poruszył tutaj tematy tabu m.in., temat seksualności - tym razem u dorosłych oraz postrzegania małżeństwa na wsi. Mam tutaj na myśli jedną rozmowę, z której wynikło, że to zadaniem kobiety jest pilnować by małżeństwo się nie rozpadło, a mąż może ją zdradzać, bo przecież musi się wyszaleć, a rozwód jest karygodny, bo co ludzie powiedzą?
Jeśli
chodzi o początek całej historii, to niestety mnie nie porwał, nie było
tutaj wielkiego wow, jak w przypadku „Nie wiesz nic”. Ale zauważyłam, że
autor lubi budować napięcie i kolejne rozdziały zapewniły mi dużą dawkę
emocji. Nawet nie wiem kiedy książka porwała mnie całkowicie - miałam
wrażenie, że lektura czyta się sama i nim się spostrzegłam poznałam
zakończenie całej historii. Moss potrafi pobudzić ciekawość czytelnika i
sprawić, że każdy zatraci się w jego twórczości. Mogę Wam obiecać, że
autor zapewni Wam dużo emocji i nieraz będziecie zadawać sobie pytanie:
co tu się wydarzyło?!. Pisarz w doskonały sposób pokazał jak jedno
wydarzenie może mieć fatalne skutki, niczym jeden, spadający element
domina oraz, że przed przeszłością nigdy nie uciekniemy.
Jeśli chodzi
o rozdziały to mamy tutaj kilka odstępów czasowych, z którymi Pan
Marcel poradził sobie znakomicie. Podczas czytania nie będziecie musieli
wracać do poprzednich rozdziałów by połączyć niektóre wątki - jak już
mówiłam, książka czyta się sama i wydarzenia również układają się same.
Jak na Mossa przystało, w historii mamy kilka wątków: dostaniecie tutaj
rozdziały dotyczące śledztwa, wydarzeń sprzed i po nieszczęśliwym
weekendzie oraz z porwania Leny. (A kim jest ta dziewczyna? Zapraszam do
zapoznania się z pierwszym tomem.) Muszę się przyznać, ale najbardziej
ciekawiły mnie rozdziały dotyczące Rafała oraz Leny, nie wiem czemu, ale
śledztwo Igiego oraz Sandry zeszło dla mnie na drugi plan. Jeśli chodzi
o opisy drastycznych wydarzeń, to pisarz potrafi opisać je ze
„smakiem”, więc jak są tutaj osoby, które nie lubią mocnych opisów, to
śmiało możecie sięgnąć po tę serię!
Jeśli chodzi o zakończenie.... Co się tutaj zadziało?! Z jednej strony uważam, że było one za mocne, ale z drugiej było świetnie! Pisarz genialnie połączył wszystkie wątki, nie spodziewałam się, że coś je w ogóle łączy, a tutaj taka niespodzianka. Jeśli moją recenzję czyta osoba, która nie zna twórczości tego Pana, to mam dla niej jedną radę: w twórczości Mossa nic nie jest oczywiste i trzeba być gotowym na wszystko!
Czy książkę polecam? Chyba nie muszę odpowiadać na to
pytanie... Oczywiście, że tak! I nie mówię tego tylko dlatego, że
uwielbiam twórczość tego Pana, po prostu jest to dobra seria, którą
trzeba polecać. Jeśli lubicie zaskakujące zwroty akcji, czy nie znacie
twórczości Marcela Mossa, to szybko nadrabiajcie zaległości i sięgnijcie
po tę pozycję! A mnie pozostaje tylko czekać na trzeci tom, który mam
nadzieję pojawi się niedługo. Trzymam kciuki by autor rozwinął jeden
wątek, który nurtuje mnie od pierwszej części...
Kto z Was już
czytał? Jak wrażenia? A kto dopiero zamierza? Która książka Marcela
Mossa jest Waszą ulubioną? Zapraszam do komentowania🤓
Miłego dnia💞
Komentarze
Prześlij komentarz