„Sezon łowów uważam za rozpoczęty!”
Dzień dobry,
Dzisiaj opowiem kilka słów na temat jednej z nowszych książek Pana Marcela Mossa, a mianowicie „Nie wiesz nic”, czyli kontynuacji „Nie wiesz wszystkiego” (kto nie widział recenzji poprzedniej części, zapraszam by szybko to nadrobił
Ale wracajmy do książki, najpierw przybliżę Wam fabułę:
Czytelnik ponownie wraca do uczniów liceum Freuda, którzy po okropnej tragedii, (o której była mowa w poprzedniej części), próbują wrócić do normalności. Niestety ktoś zna tajemnicę niektórych uczniów i zaczyna ich szantażować, że jeśli nie zrobią tego co chce, ujawni całą prawdę. Rozpoczyna się walka z czasem. Jak zakończy się ten wyścig?
W tym samym czasie czytelnik poznaje losy drużyny siatkarskiej, której kapitanem zostaje Hubert. Niestety nie wszystkim członkom jego grupy to się podoba. By załagodzić konflikt pomiędzy chłopakami, drużyna jedzie na kilkudniowy obóz w Bieszczady. Niestety nie wiedzą, że wyjazd zamieni się w dramatyczną walkę o przetrwanie. Jak zakończy się polowanie uzbrojonych mężczyzn i komu zależy na śmierci licealistów?
Kto jest ciekawy odpowiedzi na te pytania, zapraszam do sięgnięcia po „Nie wiesz nic”
Co do samej książki, z ręką na sercu mogę powiedzieć, że jest to kolejna książka tego autora, której szybko nie zapomnę i która zmusiła mnie do refleksji na niektóre tematy. Spowodowały to nie tylko mocne wątki kryminalne, ale i tematy tabu, które zostały poruszone przez Pana Marcela. ym razem miałam do czynienia m.in. z homofobią, brakiem akceptacji wśród dzieci, czy nawet dorosłych oraz został poruszony temat chorób psychicznych. Muszę się przyznać, że po przeczytaniu historii Karola, przepraszam Kariny, musiałam zastanowić się, czy gdybym była na miejscu jego rodziców, to byłabym w stanie zaakcentować swoje dziecko. Nie było to łatwe pytanie, ale po kilkunastu minutach głębokich rozmyślań doszłam do wniosku, że pomimo, że nie jest to sprawa prosta, zaakceptowałbym takie dziecko. Mimo, że miałoby ono inną płeć, wiedziałabym, że jest tym samym człowiekiem co wcześniej - pomimo zmiany wyglądu, wnętrze zostaje to samo.
I tutaj wychodzi kolejny powód, przez który uwielbiam twórczość Pana Mossa - po lekturze jego książek zaczynam patrzeć inaczej na świat, dostrzegam go zupełnie inaczej i dość często zakończenia zmuszają mnie do głębokiej refleksji nad niektórymi sprawami.
Bardzo dobrym pomysłem było przedstawienie tych samych wydarzeń z kilkorga perspektyw, co bardzo przypadło mi do gustu. Mogłam bliżej poznać bohaterów oraz zrozumieć problemy, z którymi muszą się zmagać.
Jeśli chodzi o prolog, to jak zauważyłam, jest to jeden ze znaków rozpoznawczych tego autora - rozpoczęcie każdej książki wprowadza mnie z przytupem w całą fabułę. Z każdym rozdziałem napięcie rośnie, co razem z mocnym prologiem, sprawia, że jego książki stają się lekturami nie do odłożenia na później i najlepiej przeczytać je od razu w całości!
Jeśli chodzi o akcję, to napięcie trzyma czytelnika aż do ostatniego rozdziału. Momentami autor daje czytelnikowi odetchnąć chociaż na chwilę, by w kolejnym rozdziale uderzyć z podwójną siłą! Za to też głównie, pokochałam jego książki i jak na razie nie zamierzam przestać kupować jego nowych książek.
Ale są dwa „ale”...
1)Nastawiłam się bardziej na akcję w Bieszczadach i ubolewam nad tym, że jest jej tak mało, głównie przez prolog nie mogłam doczekać się aż poznam całą historię drużyny siatkówki, ale musiałam obejść się smakiem.
2)Zakończenie, nie wiem czy to sprawa ilości przeczytanych książek, ale tym razem autorowi nie udało się mnie zaskoczyć tak, bym musiała zbierać szczękę z podłogi. W końcu udało mi się przechytrzyć samego autora/narratorów i wiedziałam jak zakończą się oba wątki, poproszę o brawa
Jeśli chodzi o styl autora, to jak już pisałam w poprzednich recenzjach, jest on lekki, przez co książkę czyta się bardzo szybko i nim się spostrzegłam przeczytałam całą książkę. Brawa dla autora należą się za połączenie w logiczną całość wszystkich wątków, bo niestety niektórym autorom książek to nie wychodzi, przez co czuję pewien niedosyt i sama sobie próbuję wyjaśnić pewne kwestie, a tego nie lubię.
Na koniec pytanie, czy mogę polecić tę książkę? Mimo tych dwóch „ale” mogę polecić tę książkę i osobom młodym jak i rodzicom nastolatków, choćby ze względu na fakt, że dzięki przeczytaniu książkę z serii liceum Freuda będą mogli lepiej zrozumieć swoje dzieci, ich problemy, które dla nich są błahostką oraz otaczającą ich rzeczywistość, która nie jest taka kolorowa jak może się wydawać...
Teraz pozostaje mi już tylko czekać na pierwszy września, kiedy mam ostatni z egzaminów i niestety najtrudniejszy... Ale jeśli go zdam robię sobie prezent i kupuję najnowszą książkę Pana Mossa - "Mroczne sekrety", więc trzymać kciuki bym zdała i mogła sobie zrobić taki prezent
Kto z Was już czytał „Nie wiesz nic”? Jak wrażenia? A kto dopiero zamierza? Zapraszam do komentowania
Miłego dnia
Komentarze
Prześlij komentarz